czwartek, 12 października 2017

MOJA WALKA TR WARSZAWA


Michał Borczuch w spektaklu WSZYSTKO O MOJEJ MATCE robi w teatrze to, co Karl Ove Knausgård cyklem swoich książek MOJA WALKA w literaturze. Każdy w swojej dziedzinie i skali bada działanie czasu, pamięci i tego, co wpływa na nią. Ze sobą w centrum, gdzie pozostałe postaci są satelitami, nośnikami ich wiedzy o nich samych. Reżyser eksploruje wspomnienia o swojej matce, to wszystko, co z niej w nim, w otoczeniu przeszłym i teraźniejszym, w innych ludziach zostało. Tworzy różne symulacje, buduje konteksty, przywołuje marzenia, wizualizuje wyobrażenia z nią związane. Pisarz bardzo, bardzo szczegółowo opisuje swoje życie z powodu relacji z ojcem i dla samej ciekawości, jak daleko można się posunąć w bardzo szczegółowym rejestrowaniu codzienności, nawet najbardziej powszedniej, banalnej, oczywistej. Pisząc ratuje się, bo jak twierdzi, ucieka przed alkoholizmem, przyczyną degradacji życia i powodu śmierci jego ojca. Być może obaj artyści tworzą z różnych motywacji, dla osiągnięcia odmiennych celów. Tak jednak to robią, że wynik ich procesu twórczego jest bazą do projekcji indywidualnych doświadczeń, przeżyć, emocji każdego, kto się z ich dziełem zetknął. Ich sztuka działa.


Nie dziwi,  że Michał Borczuch sięgnął po MOJĄ WALKĘ. To wymarzony materiał umożliwiający mu rozwijanie jego własnej metody budowania wyobrażenia o rzeczywistości. Poznania i zrozumienia siebie.  Tak się składa, że nas wszystkich. Pokazał sztuką teatralną jak pracuje i zmienia się pamięć, z nią człowiek. Stworzył sceniczny hologram bohatera wędrującego w czasie i przestrzeni przez życiorysy i wrażliwości innych osób, związki z nimi, złożony z tego jak sam się postrzega, co pamięta, co zmyśla, co przyjmuje a co odrzuca w niepamięć.  Opowiada o człowieku, który toczy swoją walkę, by być, by żyć. By zrozumieć. By tworzyć.

W spektaklu najważniejsze jest badanie pamięci własnej i innych ludzi co do tych samych faktów, miejsc, sytuacji, osób, wydarzeń oraz wpływu czasu, emocji, uczuć, które tę pamięć modyfikują, przetwarzają, wypaczają. Tych czynników jest znacznie więcej, bo z upływem czasu wszystko ulega zmianie. Jak to się dzieje, że jedno wydarzenie każdy z jego uczestników pamięta inaczej, czasem diametralnie różnie/np. opis mieszkania ojca/. Jak to jest, że ta sama kochająca się para/Jan Dravnel, Justyna Wasilewska/, Karl i Linda, po kilku latach małżeństwa to zupełnie inna konfiguracja dwóch indywidualnych światów/Sebastian Pawlak, Agnieszka Podsiadlik/. Umieszczając obie pary na scenie obok siebie konfrontuje moment poznania, zauroczenia, oczekiwań, miłości z dojrzałym związkiem obarczonym obowiązkiem wychowywania dzieci, konieczności dostosowywania się, naginania do sytuacji, do partnera, rezygnacji z własnego tylko zestawu potrzeb, ambicji, samorealizacji. Uwidacznia  metamorfozę jaką para przeszła, jak się zmieniła po ośmiu latach wspólnego życia. Michał Borczuch multiplikuje, kondensuje. Zestawia, konfrontuje, każe istnieć, przenikać się  różnym czasom, rzeczywistościom, relacjom, wspomnieniom. Zamienia płeć bohaterom/ wspaniała scena "mój pierwszy raz"ubranej na czarno Wasilewskiej i rozebranego do rosołu Dravnela/. Obsadza aktorów w wielu rolach, aktorzy grają bohaterów w różnym wieku/Halina Rasiakówna jako narratorka książki ale i matka Karla, ale i 13 latka i nie tylko/. I jest to bardzo ważne. I interesujące.

Po pewnym czasie można odnieść wrażenie, że w każdej pojawiającej się osobie, w relacjach  z nią, tym, co mówi, główny bohater, Karl Ove Knausgård, szuka i odnajduje siebie. Konfrontuje to z własną pamięcią, co uwidacznia rzeczywistość złożoną, nieoczywistą. Uzupełnioną fantazją, zmyśleniem. Do końca nie wiadomo, co jest prawdą a co fikcją.  Jedno dopełnia, przenika, podkreśla drugie. Wspomnienia istnieją niezależnie, równoprawnie. Nie znaczy to, że przekaz  jest zakłamany, nieszczery, nieuczciwy. Wydaje się bardzo wiarygodny i przenikliwy. Emocjonalnie przekonywujący.

Borczuch na wielu poziomach ogniskuje różnorodne refleksy złożonej prawdy o człowieku, odbijającej się w innych, przypadkowych, bliskich, najbliższych ludziach. Zwraca uwagę na postrzeganie i zapamiętywanie rzeczywistości przez pryzmat emocji, uczuć, pragnień, lęków, obaw, strachu. Fragmentaryczne i rozbuchane. Reżyser maluje portret Karla Ove, ale przecież nie tylko jego, złożony z kompozycji wielu klisz, wspomnień, obrazów pochodzących z różnych źródeł. Teatralnie tworzy fantastyczny, bogaty, palimpsestowy obraz sceniczny. Mieniący się znaczeniami, które przenikają naturę człowieka, rzeczywistości, pamięci, czasu. Prawdy kim dla siebie samych i świata jest. Jak się w nim przegląda. Co widzi. Jak siebie w jaźni stwarza. Jak istnieje. Jak prowadzi swoją walkę. By nie dziedziczyć, co go obciąża, ogranicza, niszczy. By poprzez sztukę mógł próbować walczyć, mieć szansę zwyciężać. Ale też poprzez nawiązanie do faszyzmu, MEIN KAMPF Hitlera i czynu Brevika porusza problem wpływu ideologii na kreowanie rzeczywistości.

Scenografia i kostiumy Doroty Nawrot fantastycznie pomagają realizować zamysł reżysera. Scenografka tworzy kilka zmieniających się, oddzielnych planów, które jak puzzle składają się w różne konfiguracje w zależności od tego, co się wspomina, jaką dana scena rolę pełni i funkcję. Podest ze schodami, pianino z nutami, krzesła, aneks kuchenny tyłem do widowni, pokój z miodową kanapą, dywanem w czerwono-żółtą jodełkę, lampą stojąca,  to przestrzeń, która w pewnym momencie , staje się ośrodkiem  psychiatrycznym, czy wyobrażonym namiotem z realnym olbrzymim czerwonym materacem. Drzwi metalowe z futryną to  przejście w czasie i przestrzeni, stół z rekwizytami, olbrzymi ptak, który w pewnym momencie stanie się ważną metaforą niejedną, pozostają na scenie cały czas. Podobnie jak interesująca bardzo ściana na wprost widowni z otwieranymi i zamykanymi w konkretnych sytuacjach oknami, w których toczy się akcja, będąca jakby wycinką, fragmentem wspomnień. Ściana to obraz, rzeczywistość przetworzona, a raczej zdjęcie mieszkania z tymi samymi meblami, które widzimy przez jakiś czas ustawione na scenie. O nią oparta jest drabina z jej wyraźnym cieniem a także lustro, jak kolejny obraz, który na bieżąco odbija świat w ruchu i zmianie. Wnoszony i co jakiś czas wynoszony jest duży blejtram. To jeden z ekranów, na których wyświetlane są projekcje ujęć z kamery na żywo/tego, co się dzieje w kuchni-młoda Linda i Karl, portret Haliny Rasiakówny jako narratorki, czy jej matka Karla Ove/  wideo, filmy/warsztaty, przesuwający się krajobraz, relacja, wywiady z dziećmi z Szamocin/. Jest też na scenie przez cały czas tajemniczy stół, który okazuje się być urządzeniem do stworzenia jednego z obrazów końcowych. Aktorzy uruchamiają go, widzimy jak to naprawdę wygląda, a na ekranach obserwujemy w tym samym czasie film transmitowany kamerą, przedstawiający wzburzone morze, stateczek z papieru, piękne, pogodne niebo jako wstęp do przywołania wydarzeń wyreżyserowanych przez Brevika na wyspie. Mamy trzy obrazy pewnej rzeczywistości. Jak trzy relacje tego samego wydarzenia opowiedziane z różnych perspektyw. Muzyka też w podobny sposób jest komponowana przez Bartosza Dziadosza. Widzimy babcię grającą na pianinie, słyszymy Björk śpiewającą piosenkę znanego zespołu z XX w./ trzy różne rzeczywistości/. Co wydarzyło się naprawdę, co ostateczne pamięta bohater : konkretną piosenkę, charakterystyczny głos Björk, czy babcię przy pianinie? Światło Jacqueline Sobiszewski też wyczarowuje różne przestrzenie. Raz zasłania, ukrywa, wymazuje raz podkreśla, szczególnie wyróżnia. Jakby całkowita ciemność unieważniała, była niepamięcią, a całkowita jasność ostatecznie wyostrzonym obrazem zapamiętanym, tą jedną jedyną prawdą. Przynajmniej na dany moment.

Bardzo, bardzo istotna jest gra aktorska, sposób artykulacji tekstu. Tu też są ważne akcenty i przejścia. Drogowskazy i znaki informacyjne. Od monotonnego, wyciszonego, nudnego czytania  fragmentów książki  MOJA WALKA na temat analogii związku ojca Hitlera z synem i Karla Ove z jego własnym ojcem/wspaniała Halina Rasiakówna/,  po relacje matki ofiary Brevika, nieobecnej podczas jego ataku, i bezpośredniego świadka w kontekście dywagacji o związku ideologii z rzeczywistością. Są momenty, kiedy denerwujący, poszarpany, nonszalancko naturalistyczny słowotok przechodzi w perfekcyjną, wzorcową, piękną grę aktorską/sceny rodzajowe/. Przeplatające się w tym samym czasie narracje zmultiplikowanej pary Lindy i Karla są celnie zróżnicowane ładunkiem emocjonalnym bohaterów, wynikającym z sytuacji w jakich się znajdują/zakochana, roznamiętniona para -smukła blondynka, elegancka Wasilewska i chłopięcy Dravnel kontra walczący ze sobą, brutalnie, ostro, roszczeniowo 40-letnia brunetka, w kolejnej ciąży żona i jej mąż- na sportowo ubrani Podsiadlik, Pawlak/. Mistrzostwo. 

Tomasz Śpiewak adaptuje  gigantyczny tekst doskonale sprawnie, celnie. Ponad czterogodzinny spektakl nie nudzi, jest interesujący, zabawny, dowcipny, lekki. Tematy zapętlają się/na początku o faszyzmie, MEIN KAMPF na końcu Brevik i jego wypaczone ideologią rozumienie rzeczywistości/, podkręca dramaturgicznie/w scenie początkowej Karl Ove z przyjacielem sprząta mieszkanie po śmierci ojca, szczegółowo opowiada o jego nieprawdopodobnym zapuszczeniu, w końcówce sztuki jest relacja o tym, że było sterylnie posprzątane-jaka była prawda?, w jakim sensie jest to ważne?/. Istotna jest też część spektaklu, która mówi o tym jak bohaterowie książki, wymienieni z prawdziwego imienia i nazwiska, w konkretnych, znanych sytuacjach, reagują na to, że Karl Ove chce wydać swoją sagę w takiej odsłaniającej ich tożsamość formie. Uwidocznione jest to otwarte spięcie, ostra konfrontację różnych pamięci tych samych zdarzeń, ochrona własnych interesów, dążenie do idealizowania siebie, przemilczania niewygodnych faktów, niekorzystnych charakterystyk postaci, kompromitujących kontekstów. W tych wszystkich uwagach i zastrzeżeniach autor widzi własne obawy. Waha się, wstydzi. Ma wątpliwości. Brakuje mu pewności, czy to jego pisanie kongenialnie przenoszące rzeczywistość do literatury niesie jakikolwiek sens, ma znaczenie.

Muszę zasmucić wszelkich malkontentów, maruderów: tu wszystko jest przemyślane, konsekwentne, na różne sposoby ilustrowane. Wzmacniane i uzasadniane. Nawet biegające około północy po scenie malutkie dzieci, które grają nie grając.

Bo to jest najlepszy jak dotąd spektakl Michała Borczucha. Naprawdę imponujący, wspaniały. 


MOJA WALKA
według cyklu powieściowego Karla Ove Knausgårda „Moja walka”/“Min kamp”

reżyseria: Michał Borczuch
adaptacja tekstu, dramaturgia: Tomasz Śpiewak

scenografia, kostiumy: Dorota Nawrot
reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski
muzyka: Bartosz Dziadosz
asystent reżysera, wideo: Wojciech Sobolewski
inspicjentka: Malwina Szumacher
kierowniczka produkcji: Natalia Starowieyska
stażystka działu produkcji: Maria Zdulska
kuratorka projektu w Szamocinie: Agata Siwiak

obsada: Jan Dravnel, Dobromir Dymecki, Magdalena Kuta, Lech Łotocki, Maria Maj, Sebastian Pawlak, Agnieszka Podsiadlik, Halina Rasiakówna, Paweł Smagała, Justyna Wasilewska

realizator dźwięku: Piotr Domiński, Jarosław Grzelak
realizator wideo: Łukasz Faliński
realizator światła: Jędrzej Jęcikowski
garderobiane: Elżbieta Kołtonowicz, Teresa Rutkowska
rekwizytor: Tomasz Trojanowski

W projekcjach wideo uczestniczyły Dzieci z Domu Dziecka w Szamocinie: Marlena Cholewa, Kacper Janiszewski, Krystyna Kogut, Leszek Kogut, Mateusz Peksa, Danuta Peksa, Grzegorz Peksa, Weronika Popkowska, Adrian Świątek, Jakub Świątek, Patrycja Świątek, Dagmara Świątek, Martyna Wawrzyniak, Gracja Wawrzyniak, Kacper Wawrzyniak, Kamil Zalewski
oraz aktorzy:Dominika Biernat, Krzysztof Zarzecki

statyści:
Gaja Dravnel, Piotr Gromek, Stefania Smagała, Malwina Szumacher, Robert Tomala, Tomasz Trojanowski, Łukasz Winkowski

W projekcjach wideo uczestniczyli/ły warsztatowicze / warsztatowiczki: Martyna Bakuła, Michał Grzegorzek, Agnieszka Jelonek, Małgorzata Kowalska, Aleksandra Listwan, Józefina Moczyńska, Alicja Pietruszka, Monika Rejtner, Alicja Sawicka, Karina Seweryn, Małgorzata Stasiak, Bartek Zdunek

W sesji fotograficznej wzięli udział: Łukasz Raczkowski, Maria Raczkowska

Adrianna Smerecka - nauka języka norweskiego
Jacek Telenga – konsultacje językowe

W spektaklu wykorzystano:
film autorstwa Dominiki Biernat
film autorstwa Justyny Wasilewskiej
film autorstwa Jana Dravnela
zdjęcia Wiktora Bruchala

Fragment filmy "Łowca Androidów", dystrybucja na Blu-ray i DVD – Galapoagos Films.
"The Siege of Jerusalem" by Invicta
W spektaklu wykorzystano fragment audio filmu "Stalker" w reż. A. Tarkowskiego

premiera: 6.10.2017

0 komentarze:

Prześlij komentarz